12c – Ochryda ohyda?

Powoli nasz spacer po Ochrydzie dobiega końca. Jeśli zapytacie się mnie czy mi się tu podobało, odpowiem… „Nie!”.

Dlaczego? Zapewne złożyły się na to czynniki obiektywne i subiektywne. Czynniki obiektywne, to wysoki stopień komercjalizacji miejsca, co przejawia się zawalonymi przez turystów uliczkami i zabytkami Może łagodniej przyjąłbym to macedońskie skrzyżowanie Sopotu (woda) i Zakopanego (górki), gdyby nie charakter naszej dotychczasowej wędrówki.

Główne Krupówki Ochrydy, deptak Kliment Ohridski:

Przez prawie dwa tygodnie przemieszczaliśmy się po okolicach niemal pozbawionych turystów, bez opłat za wejście, bez opłat za parkowanie, bez zakazów fotografowania, bez dzikich tłumów na plażach. Po takich doświadczeniach, Ochryda okazała się mały szokiem. Żadna z jej świątyń nie umywała się klimatem do tych dwóch serbskich cerkiewek, które odwiedziliśmy wcześniej, a zatłoczone i głośne Jezioro Ochrydzkie było karykaturą ciszy i spokoju Golem Grad i Jeziora Prespa.

Warto zaglądnąć do warsztatu papierniczego. Ładna dziewczyna pokaże jak się robiło przed wiekami papier czerpany i odciśnie coś na kopii prasy Gutenberga:

Rozczarowała mnie też zabudowa miasta. Wygląda ładnie gdy się patrzy z daleka i przy wybiórczej fotografii, ale z bliska okazuje się, że tradycyjne tureckie domy z wysuniętym piętrem nie są zbyt liczne, wiele świeci odnowieniem, efekt mnie osobiście nie powala. Bardziej mi się podobały bułgarskie Nesebyr czy Sozopol. Kumanowo też miało więcej charakteru i autentyzmu.

W Ochrydzie, najbardziej w czasie można się cofnąć, siadając na dobrze zachowanych pozostałościach rzymskiego teatru na 5 tysięcy widzów z II wieku p. n. e. Ciekawe, że odkopano go dopiero na początku XX wieku. Jak dobrze poszukacie, to odkryjecie wyryte na kamieniu nazwisko tego, kto tu dwa tysiące lat temu siedział:

Czynnikiem subiektywnym będzie nasz nowy nocleg. Po kempingowych przygodach, przyjechaliśmy tu rano z zamiarem odpoczynku przez 3 noce na prywatnej kwaterze. Zaraz na pierwszym rondzie, gdy auto zatrzymało się w korku, zagadnął nas może 30-letni Macedończyk, że kwatera, że 20 euro.
– Łazienka jest? – dopytywałem się.
– Jest.
No to dobra, oglądniemy.

Dla Rzymian Ochryda była ważnym miastem leżące przy ówczesnej” autostradzie” z II w. p. n. e., czyli Via Egnatia:

(źródło: wiki)

Całkiem imponujące. Należy pamiętać, że drogę wciąż używano w XIX wieku, co powinno dać do myślenia naszym ministrom transportu. Fotoradarów nie znano, a jeżdżono lewą stroną, bo w lewej ręce trzymano bicz. Z ryciny wynika też, że nie było wyprzedzania na trzeciego i ścinania zakrętów:


źródło: http://www.hindu.com/2005/07/28/stories/2005072807581500.htm

Jak już dotarliśmy na miejsce – 1 kilometr jechaliśmy za .. rowerem naszego Macedończyka – okazało się, że jest to dom z zewnątrz nieotynkowany, na parterze drzwi nie miały jeszcze framug, a pokoje tynków. Po betonowych schodach weszliśmy na piętro, które już było wykończone. Tam kilka drzwi. Na prawo nasz pokój. Po wniesieniu łóżek nieduży, ale co było najgorsze, łazienka okazała się być wspólną dla piętra. Konsternacja. Byłem przekonany, że Macedończyk ma na myśli pokój z WŁASNĄ łazienka, a nie wspólną dla całego pietra. Pytam się Mojej Pięknej czy ujdzie, ta kiwa głową, ale w sumie nie jest zadowolona i jej decyzja jest bardziej pode mnie, który mało dba o takie szczegóły…

Za tymi panami stoi platan. Oceny jego wieku wahają się między 500-1100 lat. Jego pień ma 18 metrów obwodu i w środku jest dziura w której kiedyś miał się znajdować zakład fryzjerski i kawiarenka:

No dobra, 20 euro to niedużo, czegóż oczekiwać? Wkrótce jednak odkrywam nowe szczegóły. Otóż nasi gospodarze też tu mieszkają, gnieżdżą się za ścianą naszego pokoju w czwórkę czy piątkę… Nasz balkon łączy się z ich balkonem. Łazienka jest co chwila zajęta. Chyba wdepnęliśmy…

Jak to na Bałkanach bywa, cerkwie muszą sąsiadować z meczetami. Ten akurat, Hadżi Turgut z 1466, stał na naszej trasie od centrum Ochrydy do miejsca zaparkowania auta:

W łazience jest pralka. Ponieważ chcieliśmy zrobić trochę prania, pytam się gospodarza czy można z niej skorzystać. Konsternacja. Gada coś do żony, ta coś odpowiada, gospodarz odpowiada, że można, ale ja wiem, że to takie można, które oznacza, że nie można. Pal was licho – wypiorę rzeczy w rękach…

Wieczorem brzydota wszelkich miast łagodnieje. 🙂 Nie, nie jestem fanem Ochrydy… 🙂

Dodatkowy cyrk związany jest z butami. Widzę, że nasi Macedończycy zostawiają buty zaraz na samym dole i coś tam bąkają, że można je tu zostawiać. Moja Piękna mówi do mnie wściekłą, że jeszcze tego brakuje, aby miała po betonie, w obskurnym domu, boso biegać. Staje na tym, że obuwie na dole zdejmujemy tylko raz, gdy spadnie deszcz. Zastanawiając się skąd taki zwyczaj, dochodzę do wniosku, że trafiliśmy na muzułmanów, bo to oni wchodzą do meczetu bez butów.

Niestety, trafiliśmy na muzułmanów na dorobku, bo wieczorem w łazience nie ma już mydła. No dobra, to mogę zrozumieć, ale okazuje się, że nie ma też … papieru toaletowego. (Następnego dnia kupuję im całe kilka sztuk i wkurzony, ostentacyjnie kładę na pralce…)

Taką trasę dzisiaj pokonaliśmy. Ale nie lepiej to było zostać na cichym, obskurnym kempingu w Oteszewie?:

To jeszcze nie koniec niespodzianek. Dochodzę do wniosku, że tytuł mojej relacji jest błędny: powinno być „tropem bałkańskich toalet”, a nie „tureckich”. I może nie tylko „toalet”, ale „łazienek”. Nasza ochrydzka łazienka ma europejską toaletę, ale upewniam się u gospodarza co do miejsca wyrzucania papieru toaletowego. Ten wskazuje na kosz koło sedesu. Aha, zatem europejska jest tylko forma, a treść, czyli chude, tureckie rury, które nie przełkną papieru, pozostały.

Przystępuję do ablucji przy umywalce i okazuje się, że nie ma … kurka na ciepłą wodę. Nasi gospodarze w ramach oszczędzania ciepłej wody, postanowili ograniczyć możliwość jej używania przy umywalce. Przystępuję do ablucji w wannie. Namydlam się, sięgam po prysznic i … nie ma ciepłej wody. Nagrzana piecykiem woda została zużyta przez gospodarzy i Moją Lepszą. Trudno, zaciskam zęby i płuczę się zimną wodą. Po kąpieli chcę jeszcze skorzystać z sedesu, ale hola, nie tak szybko! Od sedesu jestem odcięty mokrą plamą. Szybka analiza hydrauliczna wykazuje, że wanna nie ma własnego odpływu – woda z wanny przepływa po podłodze pół łazienki, aby dobić do odpływu zlokalizowanego na środku pomieszczenia. Efekt jest taki, że po kąpieli trzeba powycierać mopem pół łazienki…

Święty Klemensie, który stoisz nad Jeziorem Ochrydzkim, wybacz, ale ze wszystkich dni spędzonych do tej pory i później na tych wakacjach, dzień w Ochrydzie był tym, z którego najłatwiej bym zrezygnował.

Ochryda, Ohyda…


CIĄG DALSZY>>>

Ten wpis został opublikowany w kategorii Macedonia i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „12c – Ochryda ohyda?

  1. Tomek Biskup pisze:

    Szpanujesz spaniem na kempingach, a przeszkadza Ci brak mydła;) Wymuskany hardkorowiec?

    • panhoryzontu pisze:

      Nie szpanuję spaniem na kempingach, po prostu nie mam dużo pieniędzy, wiec muszę sobie jakoś radzić.

      Kempingi, brud/czystość są prawdziwym problemem dla Mojej Lepszej, o której by można powiedzieć, że jest „wymuskana”. Ja jestem bardzo elastyczny.

  2. Tom pisze:

    Właśnie wróciłem z Bałkanów, byłem m.in. w Ochrydzie i zdaje mi się, że Kolega nieco przesadza. Fakt, zdziwił nas tam tłum turystów, ale i tak było ich znacznie mniej niż widziałem dwa lata temu we wspomnianym tutaj Nesebyrze. Jezioro nie jest spokojne? Owszem, są miejsca zatłoczone, ale jak się dobrze rozejrzeć, to można znaleźć małe, ciche plaże, a najgłośniejszymi ludźmi okazali się nasi rodacy, którzy na pełny regulator słuchali „Ona tańczy dla mnie”. W cerkwiach zgoda, klimat psują sklepiki z pamiątkami wewnątrz świątyń i wszechobecny wymógł kupowania biletów wstępu, ale trzeba szukać pozytywów. My znaleźliśmy cerkiew z kapitalną galerią ikon. Tureckie domy nie zrobiły na nas wielkiego wrażenia po odwiedzeniu albańskiej Gjirokastry, ale nie można powiedzieć, że są brzydkie. Co do noclegu zaś, to po prostu mieliście pecha. 20 EUR to na noc dla dwóch osób? My znaleźliśmy za 13 EUR, chyba w podobnej lokalizacji, bo po drodze do centrum mijaliśmy ten sam meczet. Łazienka była wspólna dla całego piętra, ale były na nim poza naszym tylko dwa pokoje dla gości. Wymóg wrzucania papieru do kosza na śmieci to nie jest turecki wymysł, tylko charakterystyczna cecha budownictwa w tym rejonie sejsmicznym. W Grecji też papieru nie wrzuca się do sedesu nawet w relatywnie drogich hotelach (wiem to z relacji innych, bo sam spałem w relatywnie tanich) oraz na międzynarodowym lotnisku w Atenach (wiem z autopsji). Ściąganie butów to chyba macedoński zwyczaj niezależny od narodowości gospodarza, akurat w Ochrydzie nieświadomie go łamaliśmy, ale nikt nie zwrócił nam uwagi. Prawdą jest, że kombinują tam jak mogą, by wyrwać nieco grosza od turystów, ale ta cecha jest wspólna dla wielu miejsc i narodów. Przykład – umawiasz się z taksówkarzem na cenę kursu a potem się okazuje, że jest ona dwa razy wyższa. Rok temu w gościnnej i bezinteresownej Gruzji nie było mowy o targowaniu się z takim złotówą, z Albańczykiem z Ochrydy mogliśmy negocjować. Ochryda z pewnością nie była ani najładniejszym, ani najciekawszym, ani najtańszym punktem na mapie naszej podróży, ale nie zgodzę się, by zasługiwała na tytułowe miano „ohydy”.

    • panhoryzontu pisze:

      Bardzo dobrze dla Ohrydy, że dałeś taki komentarz. 🙂

      Ja nie staram się być obiektywny, a wręcz przeciwnie: staram się nadać jakiś rys indywidualny temu, co opisuję. Ten blog nie jest przewodnikiem.

      Pogoda, nastrój, towarzystwo, zdrowie, dotychczasowe doświadczenie – wszystko to wpływa na nasz odbiór danego miejsca. Ohryda wypadła u mnie słabo, choć na pewnie nie jest to najbrzydsze miejsce na Ziemii. 🙂

      Nie jestem pewien czy cienkie rury są podyktowane sejsmicznymi powodami, czy po prostu dawną tradycją budowania w tym regionie. Tym nie mniej, w wielu nowych obiektach i coraz częściej widzę, że się od tego odchodzi (zapewne wymieniono instalacje w danej dzielnicy czy mieście).

      Abstrahując od powodu, widok tego co ktoś z papierem w ubikacji robił, jest zasadniczo obrzydliwy. A widoku takiego nie można uniknąć, gdy papiery wrzucane są do kosza.

      Reasumując, całość ohrydzkich doświadczeń nie była dla nas sympatyczna.

Dodaj komentarz