15e – Korcza

Macedonię, na przełomie XIX i XX wieku nazywano Turcją w Europie, ale to Albania i Grecja dały Imperium Otomańskiemu najwięcej janczarów. W ten sposób, poprzez dewszirme, Albańczycy i Grecy stworzyli potęgę Imperium Osmańskiego, a gdy z klasy nowoczesnych wojowników i administratorów, janczarzy przekształcili się w skorumpowaną kastę broniącą tylko swojego interesu, przyczynili się do upadku Imperium.

Słynni Macedończycy: Aleksander Wielki, Spartakus, Ataturk – żaden nie miał nic wspólnego z dzisiejszymi słowiańskimi FYROM Macedończykami.

Słynni Albańczycy: Ali Pasza – syn janczara, Skanderbeg – janczar, Enver Hodża – syn handlarza suknem, a później nauczyciel w Korczy.

Droga prowadzi nas do samego centrum Korczy, gdzie łatwo parkuję auto i wymieniam w kantorze resztki macedońskiej waluty na albańskie leki. Wśród ważniejszych budowli, nowa prawosławna katedra św. Jerzego. W pobliżu, „obowiązkowy” pomnik nieznanego żołnierza w albańskiej spódniczce.

Korcza nie jest zwyczajnym miastem, o czym przekonuje przewodnik Pascala:
„Korcza jest jednym z nielicznych miast w Albanii, gdzie turysta nie może czuć się całkiem bezpiecznie. Znaczną jej część zajmują slumsy, a ich mieszkańcy bywają napastliwi, należy zatem uważać po zmierzchu, zwłaszcza gdy się nocuje gdzieś dalej od oświetlonych ulic w centrum.”

Korcza nie jest zwyczajnym miastem. Siadamy przed knajpą i zamawiamy kawę. Nie ma kawy. Knajpa, która nie ma kawy. Na Bałkanach, knajpa, która nie ma kawy. Po minucie – bo kelner nie zna żadnego obcego języka – udaje nam się zamówić frytki i sok pomarańczowy jako substytut kawy. Moje uczucie do Albanii wchodzi w stan lekkiego zakochania.

Korcza nie jest zwyczajnym miastem – znajduję gdzieś informację, że ludność Korczy żyje razem harmonijnie od wieków. Korcza, założona późno, bo w XV wieku przez Turków, zamieszkana dawniej była głównie przez prawosławnych Greków, ale akurat tutaj w 1887 roku powstała pierwsza szkoła z albańskim językiem wykładowym.

Ciekawy jest też epizod z lat 1916-1920, kiedy to powstała Republika Korczy stworzona przez okupujących ten region Francuzów. Dlatego działało tu liceum francuskie, w którym to uczył Enver Hodża. Nawiasem mówiąc, marksistowskiej ideologii nauczył się właśnie w kraju Ludwika XIV-ego. Francuzi powinni oglądać Albanię szczególnie uważnie, jako miejsce ideologicznego eksperymentu, który ominął ich kraj, mimo absurdalnej sympatii francuskiej inteligencji dla komunizmu.

Kierujemy się w kierunku XV-wiecznego meczetu – jednego z najstarszych w Albanii. We wspomnianym wcześniej przewodniku Stanisława Figla na stronie 30 jest zdjęcie trzech islamskich mężczyzn w turbanach, siedzących w przedsionku meczetu. Podpis brzmi „W meczecie w Korczy.” Dokładnie taki widok zastajemy gdy tam docieramy: rozwaleni na ziemi, zadowoleni z życia faceci.

Moja Lepsza wzdryga się na widok czarnej „zbroi”, którą młody chłopak przynosi jej, aby mogła wejść do meczetu zgodnie z zaleceniami Proroka. W pośpiechu sięga po własny zapas jedwabnych szalów, aby uniknąć mdłości na tle higienicznym, ale widzę, że szlag ją trafia i niemal gotowa jest nie wchodzić do środka.

Meczet jak meczet, na środku więcej mężczyzn porozwalanych na dywanach i czytających Koran. W centrum sali dywan, na który kobietom wstęp wzbroniony.

– Stare, pierdzące pryki, obijające się godzinami w meczecie, podczas gdy ich żony pracują. – komentuje Moja Piękna po wyjściu.
A lustrują cię jak obleśne dziady, które kobiety nie widziały – dodaje ze złością.
Coś w tym może jest, a trochę należałoby zrzucić na mały szok kulturowy…

Stasiuk o Korczy: „O wpół do szóstej rano w Korczy pod hotelem Grand stało już kilku mężczyzn. […] Po południu stał cały tłum. Sami faceci.[..] zajęci rozmową albo patrzeniem gdzieś w przestrzeń. Czasami robili parę kroków tam i z powrotem, ale to był ruch bez określonego celu, chwilowa przerwa w nieruchomości. […] Zostawali na swoich miejscach, wypatrując jakiejś zmiany, wgapieni w bezmiar pustego czasu i skazani na własną nieruchomą obecność.

Szwędamy się trochę po mieście: to mały obiadek w barze, to zakupy w warzywniaku, to lody… I tak docieramy na tył katedry, gdzie jest ciekawiej niż od frontu.

A czym może być ten biało-niebieski budynek, obok którego prowokacyjnie suszą się majtki i skarpetki? Ależ tak, to ambasada grecka…

Przewodnik Pascala: „Do najpiękniejszych miast Korcza nie należy.”


CIĄG DALSZY>>>

Ten wpis został opublikowany w kategorii Albania i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz