3c – Monastyr Rylski – kostki mnicha Iwana

DZIEŃ 3 (c.d.)

Co można zrobić po trzecim piwie, zanim zmorzy mnie sen?
Opowiedzieć o drugim miejscu, którego odwiedziny wypadły w dniu historycznego meczu Brazylii z Niemcami. Pewnie każdy ma takie wspominki, że tego dnia kiedy naś wiecie wydarzyło się X, to jemu prywatnie wydarzyło się Y…

Z mojej kolekcji najbardziej pamiętam ten, że w dniu ataku na World Trade Center, dowiedziałem się od żony, że będę miał syna.
Bombowa wiadomość.

***

Mnich Iwan (ur. 876 – zm. 946) rzuca życie w monastyrze i rusza na poszukiwanie samotności. Trudno się dziwić, że poszukuje własnej, trudnej drogi, bo żyje w czasach papiestwa, „którego dzieje od połowy IX do połowy XI w. często nazywane są saeculum obscurum (łac. ciemny wiek). Na początku XVII w. kardynał Cesare Baronius, spowiednik papieża Klemensa VIII, nazwał tę epokę „pornokracją” i „władztwem dziwek”.” (http://wyborcza.pl/alehistoria/1,140185,16477613,Papieze_ciemnego_wieku__Upadki_tyranow_cz__7_.html#CukGW)

Mnich Iwan kończy poszukiwanie swojego miejsca na wielkich pustkach Gór Riła, gdzie znajduje schronienie w jaskini. Jako pustelnik staje się religijnym celebrytą, bo chyba można tak powiedzieć o świętym za życia: odwiedza go sam car Bułgarii. Nie żeby mnich Iwan chciał tej sławy – nie po to przez kilkanaście lat w samotności walczył mężnie z diabłem i licznymi demonami – ale było to robić cuda, o których cały kraj mówił?

Nie czuję, że wjechałem na 1150 metrów nad poziomem morza. Dla bułgarskiego cara, przyjazd tutaj w X wieku, przez góry, lasy i doliny, musiał być nie lada eskapadą. Parkuję 400 metrów przed celem. I dobrze, bo parking przed monastyrem płatny.

I oto wchodzę do monastyru przez bramę, well, Dupnicką… Dupnica to pobliskie miasto, a „dupka” – jak łatwo zgadnąć to „otwór”, „dziura”. Na dziedzińcu mnóstwo ludzi w nieprzepisowych szortach – popi nie reagują. Upadek obyczajów?

Cuda Iwana Rylskiego przyciągają jak magnes. Wkrótce zwalają się do niego uczniowie, aby ich oświecił. Jak żyć? Iwanie, jak żyć? Nasz asceta dalej pomieszkuje w jaskini, a uczniowie w obozach wokół. Pożytek z tych uczniów taki, że budują monastyr. Nic z tej konstrukcji do dziś nie zostało.

W środku wielka wieża z połowy XIV wieku – ślad kolejnego etapu historii tego miejsca: odbudowy monastyru przez bojara Chreliu po tym jak lawina zniszczyła budowlę.

To wieża ostatniej obrony – na dole otwory zredukowane do absolutnego minimum (renesansowa galeryjka jest późniejszą dobudówką). Mogła służyć też jako skarbiec, więzienie lub szpital dla obłąkanych. Wejście 10 zł – rezygnuję. Sam monastyr jest bezpłatny.

Monastyr Rilski to bułgarska wieża Eiffla, bo tyle ludzi tu zjeżdża, Ma też coś wspólnego z warszawskim Starym Miastem, bo został odbudowany wysiłkiem całego narodu, kiedy to w 1833 cały spłonął. Mnisi zamieszkali wtedy w norach, a z całego kraju zaczęły płynąć datki na odbudowę. Efekt tego widzimy do dziś. Ostatnie prace zakończyły się w 1961! Cele noszą nazwy miast, które zasponsorowały odbudowę.

Monastyr Rilski to także trochę bułgarska Częstochowa ze względu na oddziaływanie duchowe i narodowe na Bułgarów. Tyle, że Turcy potraktowali monastyr łaskawiej, niż Szwedzi chcieli potraktować Częstochowę. Monastyr dostał zwolnienia podatkowe i mógł nadal czerpać dochody z licznych wsi, które mu podlegały.

Z tymi Turkami jednak nie wszystko było tak różowo, bo pozwolili tylko na 3 kondygnacje. Jak ominięto przepisy budowlane? Pierwszą kondygnację wkopano w ziemie, a piątą zrobiono drewnianą. A potem – zapewne przez łapówki – przekonano Turków, że drewniane konstrukcje nie są piętrem. Ale i tak w sumie nie musiano załatwiać tyle uzgodnień i pozwoleń co dzisiaj.

Szukając dalszych porównań, nie mogę uciec od skojarzeń z dziedzińcem na Wawelu. Inni widzą podobieństwo z architekturą Maurów w Kordobie. To, że Monastyr Rilski jest na liście UNESCO, nie trzeba chyba wspominać…

W środku cerkwi (No photo! No photo!) pop błogosławi chleb kilku osobom. Powtarza imiona tych za którymi ma się wstawić. Jak każe wiernym pokłonić się, kłaniają się; jak każe zapalić świeczki, zapalają; jak każe klęknąć , klękają. Dobrze być niezastąpionym pośrednikiem.

Na boku młody pop podśpiewuje cicho psalmy(?) z młodym facetem. Brzmi to tak ładnie i tajemniczo, że siadam w pobliżu, zafascynowany.

Historia relikwii św. Iwana Rylskiego to historia sama w sobie ciekawa. Różni władcy przenosili je do Sofii, Estergom i Wielkiego Tyrnowa. Prawa dłoń św. Iwana objechała nawet Rosję gdy zbierano środki na odbudowę bułgarskich monastyrów. Relikwie były w średniowieczu równie cenne jak broń: oferując je wrogowi można było zapewnić sobie pokój, kradnąc je, zaostrzyć konflikt.

A dzisiaj?
„Kanclerz Merkel ofiarowała Władimirowi Putinowi krew Jana Pawła II w zamian za wycofanie się Rosji z Krymu.” – donosi gazeta XYZ. Nie do końca brzmi przekonywująco, prawda?

A spróbujmy to: „Lewa stopa Jana Pawła II objeżdża Polskę – tłumy wiernych czekają godzinami.” Brzmi prawdopodobniej, choć Kościół jakoś się wycofał z epatowania relikwiami. Nie wiem dlaczego…


W tutejszej cerkwi, w srebrnej kasetce trzymana jest lewa ręka św. Iwana, a wierni otrzymują kawałki waty higroskopijnej, która leży koło relikwii, wąchają ją i … doznają uniesień. Jest też w cerkwi … serce cara Borysa III Koburga. Prawosławie jest bardziej mistyczne i … anatomiczne niż katolicyzm.

Podobnie pustelnicy nie cieszą się już zainteresowaniem i estymą większą niż człowiek-guma i na pewno przegraliby w konkursie popularności z braćmi Mroczek i Kasią Cichopek. (O szansie pustelnika na międzynarodową sławę nawet nie wspomnę – tu przegrałby z Justinem Biberem.) Tak, trochę się ten świat jednak zmienia…

Przypatruję się tej rodzince poniżej od dłuższego czasu. Coś mi tu nie gra. Po chwili intensywnego wysiłku (upał!), już wiem. Facet – poprzez swój strój i aparat – wygląda jakby był z XXI wieku, z jakiegokolwiek kraju. Kobieta i dziewczynka przez swój strój wyglądają jakby były z przeszłości i koniecznie ze Wschodu. Czy gdziekolwiek na świecie występuje odwrotna sytuacja, żeby to mężczyźni wyglądali jak anachronizm z końca świata?

I patrząc na te panie od innej strony: wyglądają w tych szatach bardzo kobieco…

A to kuchnia i jej zaplecze (wstęp 6 złotych):

I jeszcze kilka liczb.
Mury monastyru wznoszą się na wysokość 24 metrów i mają grubość 2 metry.
Nocleg można tu znaleźć w jednej z 300 cel.
W muzeum klasztornym można zobaczyć krzyż Rafaiła, który składa się z 1500 postaci, niektóre mniejsze od ziarenka grochu – mistrz spędził na nich ponad 12 lat pracując igłą i stracił wzrok.
Muzeum – 16 złotych – warto (No photo! No photo!).
Scen biblijnych i portretów świętych jest na freskach około 1200.

W muzeum dowiaduję się kilku ciekawych rzeczy:
– w XIX wieku klasztoru strzegło 30 strażników (dziś powiedzieliśmy „ochroniarzy”)
– mnisi mieli swoje własne, indywidualne pieczęcie
– sejf klasztorny miał 5 zamków i klucz do każdego z nich, dzierżył inny mnich

Monastyr Rilski jest także miejscem upamiętniającym niezłe jatki. Wspomniany Chreliu został najprawdopodobniej uduszony w wieży swojego imienia. Car, o sercu którego pisałem powyżej, najprawdopodobniej został otruty przez hitlerowców podczas wizyty w Berlinie. Materiał na historie dla Agaty Christie.

Freski. Nie wiem czy są wspaniałe, bo nie znam się na sztuce. Prawdziwsze jest zdanie, że robią na mnie duże wrażenie bo jest ich dużo, są kolorowe i pokrywają każde wolne miejsce. Ot, mój odbiór sztuki.

Każdy kto mówi, że freski są wspaniałe powtarza jak papuga za przewodnikiem, albo używa skrótu myślowego, albo zna się na sztuce. Nie wiem jak inni, ale gdyby pokazano mi teraz freski z odwiedzonych monastyrów, nie potrafiłbym powiedzieć, z której cerkwi pochodzą…

A to Strasznija Zid, czyli Straszna Ściana. Zinterpretujmy ją oczami XXI-wiecznego Polaka.

Dwóch liderów partyjnych dogaduje się co do koalicji, a trzeci lider odbiera to jako cios:

Niegodziwie wysokie zarobki ściągają posłów do pracy w Parlamencie Europejskim:

Czerwony diabełek ze skrzydłami nietoperza (wyjątkowo popularny w bułgarskich freskach) symbolizuje 23% VAT:

Grupa feministek czeka na swoją kolej, aby ugotować obiad i urodzić ośmioro dzieci:

Czas na pamiątki. Rezygnuję z ręczników poświęconych przez dotyk mnichów (4 zł – 10 zł) i poszukuję czegoś czym będę mógł spożyć mięsko z kaszą w słoiku firmy Łowicz, które czeka na mnie w aucie.

Jak może pamiętacie scenę wyjadania jogurtu na ryneczku w Stob, tak rozumiecie powagę sprawy. 10 minut krążenia, porównywania zasięgu, analizowania wartości artystycznych, oraz stosunku ceny do wartości i oto jest, oto ona, moja jedyna pamiątka z Bułgarii za 6 złotych. Taa taam:

Typowa bułgarska scena: osiołek ciągnie wóz, a pijany mąż całuje się z rozradowaną żoną (też pijana?). Nic tylko popularyzować taki image Bułgarii, a zwali się tu kwiat polskich turystów.

Nie byłem w jaskini Iwana. Nie poszedłem do jego grobu. Nie byłem na wieży Chreliu. Nie poszedłem na żaden ze szlaków w okolicy. Nie spędziłem tu nocy w jednej z cel…

Coś mi mówi, że chcę tu kiedyś jeszcze wrócić, zrobić to, czego teraz nie zrobiłem oraz raz jeszcze usiąść na dziedzińcu i zapatrzeć się w jego harmonię.

PS. Słoiczek z kaszką i mięskiem okazał się ohydny – może dlatego że zjadłem go na zimno, albo za dużo zjadłem na raz. Lepiej jeść ten lokalny(?) specyfik ze spożywczaka, rodzaj twardych paluszkopodobnych kamyków – dieta godna ascety…:

Przed snem przychodzi mi pomysł na biznes. Skoro kawałki waty higroskopijnej można wąchać i doznaje się po niej uniesień, to może rozprowadzać je za godziwą opłatą zamiast dopalaczy po siłowniach i dyskotekach?
– Masz koleś tej waty jeszcze? Ostatnio 200 kilo wycisnąłem po niej…


CIĄG DALSZY>>>

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bułgaria i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „3c – Monastyr Rylski – kostki mnicha Iwana

  1. Grzegorz pisze:

    Gość z aparatem i dwiema damami to „”specjalny rodzaj kontrastu”.Gratuluję spostrzegawczości.

Dodaj komentarz