5a – Bezdroża wiary i ateizmu – Ardenica

DZIEŃ 13

1967. Klasztor Ardenica.
– Książki z biblioteki spalić, a zabudowania monastyru zrównać z ziemią. – Ali Bashki, członek Biura Politycznego Albańskiej Partii Pracy, machnął ręką w kierunku cerkwi i ruszył ku wyjściu.
– To znakomita decyzja, ale chciałem się upewnić… – Ramiz Alushi skulił się, aby Bashki nawet przez moment nie pomyślał, że śmiał się z nim nie zgodzić. Ramiz Alushi był lokalnym aparatczykiem, do którego partyjny dostojnik z Tirany zwrócił się, aby wskazać mu okoliczne miejsca kultu.
– Czego?
W tym klasztorze Skanderbeg wziął ślub
– Ten Skanderbeg?
– Tak, TEN Skanderbeg. Dlatego pomyślałem sobie, Towarzyszu, czy nasz Ukochany Przywódca nie będzie miał nam za złe, że niszcząc miejsce religijnych zabobonów zniszczyliśmy też pomnik albańskiej kultury?

————–

18 stycznia 1967, Zeri i Popullit, dziennik Albańskiej Partii Pracy, jeszcze zapewnia, że religijne przekonania w Albanii są szanowane i gwarantuje to konstytucja.

Ale już 6 lutego 1967 Enver Hodża w przemowie krytykuje burżuazyjne i liberalne tendencje, przy okazji wzmiankując zacofane obyczaje o religijnym charakterze, które ilustruje przykładem pewnego robotnika z Durres.

W “spontanicznej” reakcji na słowa Ukochanego Wodza, uczniowie i nauczyciele jednej z lokalnych szkół w Durres zaczynają niszczyć budynki religijne w mieście. Zaczyna się bezprecedensowa w historii Europy akcja wprowadzania państwowego ateizmu i usuwania religii, jako elementu systemu, który eksploatuje klasę robotniczą.

Monastyr w Ardenicy:

RANO

Komputer miga, waha się i lekko potrzaskuje. Właśnie ważą się losy naszego dalszego pobytu na wakacjach, a zarazem tej relacji. Po chwili trzaski ustają, ekran rozświetla się Windowsem i wskakuje Pulpit. W prawym górnym rogu pod folią ekranu kryje się wciąż trochę wody, ale komputer wykonuje wszystkie operacje prawidłowo. Młoda, którą Moja Lepsza nafaszerowała wczoraj medykamentami zabranymi z Polski, też wygląda dobrze. Jedziemy zatem dalej na podbój Albanii!

Karalucha w łazience już nie ma, ale za to na balkonie koło naszego okna stoi robotnik na drabinie. Coś tam naprawia, a po części zerka do naszych okien. Kiedy znoszę rzeczy na dół, przyszli państwo młodzi obgadują szczegóły swojego ślubu z właścicielem naszego hotelu. Na zewnątrz, mój Młody ściąga z krzaka modliszkę. Kontener ze śmieciami na parkingu śmierdzi bardziej niż wczoraj. Miniona noc dobrze przysłużyła się fermentacji.

Modliszka – jeden z gości hotelowych:

Postanawiam odpuścić Permet. To co wczoraj wydawało mi się atrakcyjne, teraz już takie nie jest. Zobaczymy dziś albańską klasykę: będzie dzień monastyrów. Zasadniczo nie lubię atrakcji tego samego typu w ciągu kilku godzin, nie lubię też jak jest za dużo atrakcji tego samego typu na jednej wyprawie, ale postanawiam zaryzykować, że mnie i reszty rodziny to nie znuży.

Na pierwszy ogień idzie monastyr w Ardenicy. Zaskakuje brak tablic kierujących do jednego z najlepiej zachowanych monastyrów w Albanii. Kiedy już udaje nam się do niego dotrzeć, parking okazuje się być pusty z wyjątkiem straganu sprzedawcy oblodzonych wód mineralnych i słodyczy. Mam wrażenie, że próbuje nas nabrać na opłatę za parkowanie, więc omijam go z daleka i udaję, że nic nie rozumiem – ewidentnie NIE jest to płatny parking.

Ardenica – nazwa skłania do przypuszczeń, że znajdowała się tu oryginalnie świątynia Artemidy. I to tutaj 21 kwietnia 1451 roku Skanderbeg poślubił córkę ważnego albańskiego notabla. Ich jedyny syn, a także siostra żony Skanderbega, mieli małżonków z serbskiego, królewskiego rodu Brankoviciów – rodzinne powinowactwa, które współcześni Serbowie i Albańczycy nie byliby skorzy rozpamiętywać.

Za komuny monastyr służył jako koszary i ośrodek wypoczynkowy, a dziś mieszka tu kilku mnichów. Komuniści chcieli go zrównać z ziemią, ale przekonał ich fakt, że z powodu Skanderbega, powinni zachować monastyr jako świadectwo albańskiej historii, a nie jako obiekt religijny. Tak to, Wielki Albańczyk ocalił monastyr przed komunistami. Podobno ikony z Ardenicy są rozrzucone po pięciu krajach, wśród których jest i Polska.

Z zewnątrz dużo nie widać. Gdy my wchodzimy przez bramę, mijamy się z kilkoma Francuzami. Okazuje się, że obiekt zwiedza się ze stróżem, którego główną rolą jest strzec, abyśmy nie robili zdjęć. I tu bardzo niemiła niespodzianka: zdjęć nie wolno robić nie tylko we wnętrzach, ale w ogóle na terenie monastyru!!! Boli mnie to podwójnie, bo obiekt jest zjawiskowy. Freski robili braci z Korczy: Kostandin i Athanas Zografi, którzy wykonali też malowidła w Voskopoje.

A zatem z braku własnych zdjęć, linki do kilka cudzych ujęć, które i tak nie oddają klimatu miejsca.

Widok na dziedziniec

Artykuł 37 z byłej Albańskiej Konstytucji “Państwo nie uznaje żadnej religii i wspiera propagandę ateistyczną, aby wcielić wizję naukowego materialistycznego świata w narodzie albańskim.”
“Głoszenie religijnej propagandy, oraz produkcja, dystrybucja lub magazynowanie religijnej literatury zagrożone jest karą od trzech do dziesięciu lat więzienia. Zakazuje się posiadania symboli religijnych oraz wykonywania wszelkich gestów czy praktyk religijnych pod groźbą kary wiezienia…” – z byłego kodeksu karnego.

Ołtarz 1

Dekret uderzający w Albańczyków z muzułmańskimi i chrześcijańskimi imionami: “Wszyscy obywatele, których imiona nie przystają do politycznych, ideologicznych lub moralnych standardów państwa, muszą je zmienić.”

Kolejny dekret uderza w nazwy miejscowości o religijnym wydźwięku. I tak na przykład wieś Święty Mikołaj staje się Polem Pszenicy. Religijne święta zostają zlikwidowane, a pojawiają się nowe, patriotyczne: Dzień Pogranicznika i Dzień Elektrycznego Światła. Przywrócone zostają dawne pogańskie święta, m.in. księżycowe Święto Wiosny.

Ołtarz 2

Kolejne zdjęcia z google – w monastyrze, oczy szczególnie przykuwa niesamowita ambona:

Ambona 1

Monastyr tchnie autentyzmem i spokojem. Razem z Moją Lepszą dochodzimy do wniosku, że Ardenica ma zapewnione miejsce w trójce naszych ulubionych monastyrów.

Ambona 2

Wychodząc, widzimy popa malującego barierkę i wychodzimy na parking, gdzie nasz niedoszły parkingowy ze swoim mini-straganem wydaje się być jedyną oznaką komercji w tym miejscu. Gdy odjeżdżamy, mijamy się z dwoma autami na polskich rejestracjach.

Drogowa codzienność Albanii:

Próbując się wydostać z Apollonii przez Fier, dostajemy od tubylca instrukcję by skręcić jak zobaczymy „glob”.
Glob? Jaki glob? – zastanawiamy się.
Niedługa zagadka się wyjaśnia:

I jeszcze mały, wschodni akcent niedaleko od „globa” na pożegnanie Fier:


CIĄG DALSZY>>>

Ten wpis został opublikowany w kategorii Albania i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

10 odpowiedzi na „5a – Bezdroża wiary i ateizmu – Ardenica

  1. izanoto pisze:

    O mamo… Kiedy ja to wszystko przeczytam???? Jestem zapóźniona i to nieźle.

  2. izanoto pisze:

    Jestem mocno zaskoczona, gdyż jak wycieczki wycieczkami zawsze miałam pozwolenie na robienie zdjęć z zewnątrz. Po pierwsze podejrzewam, że trafiliście na tego gburowatego stróża (owłosiona małpa z czarnym ryjem). Ten mniej gburowaty opowiada czasem o monastyrze – na czym jako przewodnik skorzystałam 🙂
    A Fier znam chyba od każdej strony… mimo, że nic tam nie ma 🙂

    • panhoryzontu pisze:

      Jak widac bad luck…
      A w Fier jest Globus przecież. 🙂

      • izanoto pisze:

        W nocy GLOBUS wygląda całkiem przyzwoicie 🙂 A na marginesie jak kiedyś wybierzemy się na piwo to Ci opowiem zajebistą komunistyczną opowieść o tym mieście. Od tego sezonu obiecuję sobie, że coś o nim napiszę w końcu… o dwumetrowych żółwiach i Chińczykach…

        • panhoryzontu pisze:

          Brzmi jak historia już PO dużych ilościach piwa…. 🙂

          • izanoto pisze:

            Opowieści szalonego Albańczyka 🙂 Zawsze jak jadę przez Fier (a jeżdżę często) opowiadam turystom na jego podstawie historię współczesnej Albanii w pigułce. Od „polderów” między Vlorą, a Fierem – aż po opuszczone kombinaty.

  3. Pingback: TOP 10 ALBANIA – największe atrakcje turystyczne Albanii | Zaplanuj Twoją podróż po Bałkanach

Dodaj komentarz