8b – Kokino – młodszy kuzyn Stonehenge

(To jest dalszy ciąg Wyprawy Tropem Tureckich Toalet, która zaczyna sie tutaj.)

– Passports.
– Here you are.

– Where are you going?
– We want to stay a week in Macedonia, then a week in Albania.
– Where in Macedonia?
– Ohrid Lake, Prespa…

– Where are you going to stay in Albania?
– The Albanian Riviera, you know, Butrint, Saranda…
– OK…

– Why did you choose this border crossing, not the main one on the highway?
– We’d like to see Kokino, and this road is a shortcut.
– All right. You can go.

Tak przebiegła rozmowa z miłym, macedońskim celnikiem. Brak konkretnej odpowiedzi na któreś z tych pytań, zapewne skończyłby się dokładną rewizją naszego bagażnika, a tak wystarczyło jedno spojrzenie i machnięcie ręką, że wszystko w porządku.

Krajobraz – tak jak zapowiadałem, zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zamiast swojskich łąk i lasów, pojawiło się coś, co ma często więcej wspólnego ze stepem lub sawanną, niż z roślinnością naszej szerokości geograficznej. Mnie mocno kojarzy się z Colorado lub Wyoming… Na początku fascynuje, a po kilku miesiącach męczy.

Zapamiętajcie tego psa, bo to nie jedyne zwierzę, które przyłapiemy na zjadaniu reklamówki!

Od granicy kilkadziesiąt minut jazdy i już podjeżdżamy pod górkę na której znajduje się Kokino. Parkujemy auto pod morelą i nabieramy owoców, aby pogryzać po drodze. Obok, pod sąsiednim drzewem, raczy się sjestą i „czymś jeszcze”, czterech miejscowych. Zostawiwszy auto pod ich wątpliwą opieką zaczynamy 15-minutowy spacer na szczyt.

NIEZNANA HISTORIA KOKINO – CZĘŚĆ I
1654 rok p. n. e. – marcowy ranek

Król i jego świta, jak niepyszni przemieszczają się w dół wzgórza. Za nimi lud, w równie ponurych nastrojach. Głowy spuszczone, piszczałki i dudy zwisają bezgłośnie, w prostych oczach strach. Weszli na szczyt, aby jak co roku, promienie słoneczne namaściły władcę, i aby spłynęło na osadę błogosławieństwo Boga-Słońca. Jednak zamiast świętować wiosnę, będą teraz musieli przygotowywać się na klęski i nieszczęścia. No bo jak inaczej interpretować fakt, że dzisiaj Bóg-Słońce nie oświetlił władcy?

Nie no, tak to się dużo nie zobaczy…:

Gdy popatrzymy na widnokrąg, 21 grudnia Słońce wschodzi najbardziej na południe, a o godzinie 12:00 jest najniżej w roku (jak rozpatrzymy wszystkie położenia Słońca o godzinie 12:00). Mamy wtedy również najkrótszy dzień roku i najdłuższą noc. Nazywa się to przesileniem zimowym.

Po 21 grudnia, każdego kolejnego dnia, Słońce wydaje się wschodzić trochę bardziej na północ. I tak „wędruje” sobie do dnia 20 marca, zwanego równonocą wiosenną. Wtedy długość dnia i nocy jest taka sama, a wschód i zachód Słońca są faktycznie ten jeden raz dokładnie na wschodzie i na zachodzie.

Słońce dalej wschodzi na widnokręgu coraz bardziej na północ, aż do 21 czerwca, zwanego przesileniem letnim, kiedy dzień jest najdłuższy, a noc najkrótsza. Tego dnia Słońce o godzinie 12:00 jest najwyżej. Od tego dnia, wschody słońca przestają przesuwać się na północ. Każdy kolejny wschód słońca będzie teraz trochę dalej na południe.

22 września Słońce dochodzi do dnia zwanego równonocą jesienną, kiedy znowu długość dnia i nocy jest taka sama, a wschód i zachód Słońca są dokładnie na wschodzie i na zachodzie.

I dalej Słońce przesuwa się ze swoimi wschodami na południe, aż do dnia 21 grudnia. Od tego dnia cykl się powtarza, czyli można wrócić do pierwszego akapitu tego opisu pozornej wędrówki Słońca…

Trzy uwagi:
1. Przesuwanie się wschodów Słońca po widnokręgu, dotyczy też zachodów.
2. Całość opisu jest prawdziwa dla naszej półkuli północnej. Na południowej, wszystko jest na odwrót.
3. Dni przesileń i równonocy są czasami o jeden dzień przesunięte w stosunku do dat, które tu podałem.
4. Każdy z tych dni wyznacza początek nowej pory roku.

Całość ładnie ilustruje dolna grafika na tej stronie:
http://www.wiking.edu.pl/article.php?id=941

Myślę, że każdy coś tam wie z tego, co tu opisałem powyżej. Piszę „coś tam”, bo ile osób widzi to jako CAŁOŚĆ?! Poproście rodzinę i znajomych o opisanie pozornej wędrówki Słońca po niebie, to się przekonacie…
Sam potrzebowałem teraz sporo czasu, aby poukładać to sobie. Nie lubiłem fizyki i astronomii – mam nadzieję, że nic nie pokręciłem. 🙂

Wiedza współczesnych o ruchu Słońca będzie raczej kiepska. My, ludzie XXI wieku nie potrzebujemy się wpatrywać w niebo, aby wiedzieć kiedy zaczyna się wiosna, albo kiedy jest 18 listopada czy 20 maja. Sięgamy po pierwszy lepszy kalendarz lub włączamy komputer/radio/TV i już wiemy jaki mamy dzień.

Gdyby cztery tysiące lat temu znano dzisiejsze sposoby ustalania daty, Kokino nie byłoby potrzebne. Kokino, obok Stonehenge i 3 innych miejsc na Ziemi, jest zdaniem NASA, jednym z najważniejszych znane nam obserwatorium z czasów prehistorycznych.

Odkryte późno, bo w 2001, Kokino składa się z czterech tronów i dziewięciu markerów (znaczników).

Markery znaczyły pozycje Słońca na niebie w kluczowe dni w roku, wspomniane przeze mnie powyżej. Ale starożytni obserwowali też Plejady i Księżyc. Kokino jest jedynym starożytnym obserwatorium, które miało markery do pomiaru długości miesiąca księżycowego i tworzenia księżycowego kalendarza.

Tablica, którą napotykamy u podstawy Kokino pokazuje co to tron, a co marker:

Ciekawe jest jak ustalono wiek Kokino. Przy pomocy astronomicznych wzorów można wyznaczyć w którym punkcie nieba, w danym roku, Słońce było o wschodzie. Potem porównuje się otrzymane dane ze współrzędnymi jakie wskazuje znacznik w Kokino. I tak wyjdzie nam, że Kokino powstało około 1800 p. n. e. Dla porównania, początki Stonehenge datuje się gdzieś na 3000 p. n. e.

Ale Kokino pełniło też funkcję wyborczą. 🙂
Jeden z markerów pokazywał dokładnie środek lata (koniec lipca), dzień końca zbiorów. Tego dnia władca siadał na drugim tronie, słoneczko świeciło mu na twarz przez marker i wszyscy wierzyli, że Bóg-Słońce namaszcza swojego reprezentanta na Ziemi na kolejny rok. Istny cud!
Aby Słońce dotarło do władcy, starożytni zrobili w skale nacięcie (na grafice z Kokino nazwane „trench”.)

A jakby teraz sięgnąć po takie rozwiązanie wyboru premiera? Nie trzeba lokali wyborczych, kampanii, całego tego zgiełku i wrzasku…

Widok z 1030 metrów n.p.m. jest piękny. Nawet jakby nie było tu obserwatorium warto wspiąć się choćby po to, aby podziwiać krajobraz. W 2010 Kokino znalazło się na liście obiektów oczekujących na wpisanie na listę UNESCO. Nieuchronnie tam się znajdzie, trzeba tylko wprowadzić bilety, zbudować parking i sklep z pamiątkami. (Liczba turystów: 3, a kasy biletowej jeszcze nie ma.)

Aha, jak już pomęczycie znajomych pozornym ruchem Słońca, dajcie im jabłko i pomidora. Niech przy ich pomocy wytłumaczą Wam dlaczego mamy lato i zimę…
Jakby im się jednak udało 👿 , pozostaje Wam zapytać się o związek Zwrotników Raka i Koziorożca z pozycją Słońca. 🙂

NIEZNANA HISTORIA KOKINO – CZĘŚĆ II I OSTATNIA
Oczy Szamana z przerażeniem wpatrywały się w spienione ze wściekłości usta Króla.
– I ty mi, kurwa, tak spokojnie mówisz, że wczoraj przestawiłeś nas na coś, co nazywasz „czasem letnim”, a dziś rano po prostu o tym zapomniałeś…?!


CIĄG DALSZY>>>

Ten wpis został opublikowany w kategorii Macedonia i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz