18b – Gjirokastra – po śladach Ali Paszy (ciąg dalszy)

I oto jesteśmy w Gjirokastra, a może lepiej po grecku: Argyro-Kastro? („Αrgyro” – srebro, „Kastro” – zamek).

Parkujemy na jakimś placu, do którego przywiodła nas droga. Obok wielki i dobrze strzeżony grecki konsulat. Grecy stanowią w Gjirokastra 10-30% ludności (dane różnią się, w zależności od tego, która nacja robi szacunki). Stasiuk: „Grecy nie potrafią pracować, mówią Albańczycy. Pogardzają nami, ale bez nas nie piliby wina, ponieważ stali się grubi i leniwi.” Tak proroczo pisał jeszcze przed kryzysem.

Bankomat, lody i jesteśmy gotowi do zdobycia miasta.

Stasiuk: „Popijam fernet i patrzę z góry na rodzinne miasto Hodży. Wczesnym popołudniem ulice pustoszeją i znika tłum sprzed konsulatu. Słońce świeci pionowo i wymiata cień z najciaśniejszych zaułków. Robi się tak cicho jakby wszyscy rzeczywiście wyjechali, pozostawiając miasto własnemu losowi, porzucając je na pastwę czasu i upału. Z gór zejdą wilki i skrzyżują się z psami, winorośl rozsadzi mury z ciosanego kamienia, wiekowe mercedesy zdechną z tęsknoty za swoimi szoferami, turecka forteca na wzgórzu zapadnie się do jego wnętrza, […] rdza wyje wnętrzności muzułmańskich głośników, raki przepali zakrętki butelek […] i na koniec szara łuska gór przykryje resztę.

Największe miasto południowej Albanii, „miasto srebrnych dachów”, na liście UNESCO od 2005, zdobywa moją sympatię. Rozrzucone po wzgórzach tradycyjne domy sprzed wieków sprawiają, że naprawdę można poczuć ducha Imperium Osmańskiego. Przewodnik Pascala uważa, że miasto robi „dość ponure wrażenie”, czego ja zupełnie nie dostrzegam. Dalej w przewodniku znajdujemy: „Poruszanie się wąskimi, ostro pochylonymi, śliskimi i brukowanymi uliczkami nastręcza kłopotów.” Wygląda na to, że dla Pascala pisują niepełnosprawni.

”Przybyłem do Argyro-Kastro po południu. Miasto to, z ludnością liczącą jakieś 2000 dusz, położone jest na kilku stromych zboczach. Prawie wszyscy mieszkańcy to muzułmańscy Turcy plus może ze 140 greckich rodzin. Położenie miasta, daje efekt wspaniałości, wzmocniony przez rozmiar domów najważniejszych tureckich obywateli. „

TWIERDZA

”Kiedy Ali-Pasza zajął miasto w 1812, nakazał budowę nowego zamku na miejscu starego. Budowa posuwa się w bardzo dużym tempie przy pomocy
2 000 ludzi nieustannie pracujących na miejscu i gdy dobiegnie końca, będzie to konstrukcja dużych rozmiarów.”

 „Ten zamek to prawdziwy konik Ali Paszy. Zanim opuściłem Joanninę, ciągle chciał o nim rozmawiać i pytał się o moje sugestie. Na terenie zamku Wezyr planuje też zbudować swój kolejny pałac z haremem (seraglio) na duża skalę. Póki co, w zamku rezyduje ulubiony syn Alego, Sali Bey, nominalnie zarządca okręgu, mimo swoich 11 lat. Zapewne zrobiono to po to, aby młodzieniec oswoił się z zarządzaniem Albańczykami i aby ochronić go przez zniewieścieniem, które mogło stać się jego udziałem w Joanninie.”

Zimne korytarze wydają się absurdalnie wysokie, jak wyjęte z surrealistycznych obrazów, a ustawione w kazamatach działa i czołgi z czasów II wojny światowej czają się jak złe smoki w jamach.

Więzienie, które tu można zwiedzić w ramach zamkowego muzeum pamięta czasy króla Zoga, hitlerowców i Envera Hodży. Czuć tu krew, śmierć i cierpienie, co kontrastuje z przyjemnym odczuciem chłodu, który zapewniają lochy.

”Przybywszy do Argyro-Kastro, poszedłem od razu na zamek, gdzie poczekałem na Hassana Aga, komendanta albańskiego i opiekuna Sali Beya. Urodzony w Tepelene, starszy, ale bardzo męski, zabrał mnie do swojego apartamentu, w którym znajdowało się pięciu Turków, ważnych obywateli miasta, ubranych bardzo bogato, a jeden z nich był nauczycielem Sali Beya. Wokół było dużo albańskich żołnierzy. Oddawszy Hassanowi list od Wezyra, ten skierował mnie na kwaterę do greckiej rodziny, a pod wieczór dostał prezent składający się z dwóch owiec, dwóch bochenków chleba i dużej torby kawy.”

”Z apartamentu Hassana, udałem się do Sali Beya, który wyraził życzenie, aby mnie zobaczyć. Znalazłem go w pokoju ani dużym, ani szczególnie ozdobnym. Być może, to była świadoma polityka Wezyra, aby tak wychować syna. Zastałem Sali beya, otoczonego grupą Albańczyków, wielkich surowych, męskich, w większości bosych, ale bogato ubranych i uzbrojonych.”

”Młodzieniec podniósł się kiedy wszedłem, aby powitać mnie na stojąco. Po wymianie powitań usiedliśmy, a on otrzymał hołd od moich albańskich strażników, którzy podchodzili po kolei z drugiego końca pokoju, kłaniali się dwa razy przed nim dotykając podłogi rękami, a potem klękali na jedno kolano i całowali jego szaty. On z kolei podnosił swoją dłoń i dotykał ich czoła. Zabawne było obserwować ten dziecięcy majestat. Ubrany był w albańską czapkę, pas, a za nim sztylet.”

”Jego edukacja pasowało do życia jakie będzie musiał wieść. Oprócz zmężnienia poprzez ćwiczenia fizyczne, uczył się greckiego, tureckiego i albańskiego. Jego matka rezydowała w Tepelene. Poinformowano mnie, ze rzadko wolno jej było widzieć syna, a to ze strachu, aby nie zniewieściał przez jej pobłażanie.”

”Odwiedziłem różne części zamku, Mury, bardzo grube, są już gotowe, chociaż minęło tylko 9 miesięcy, co jest typowe dla wszystkiego, czego Wezyr się podejmował, gdyż jego humor nie lubił zwłoki. Od rozkazu do jego wykonania mijało bardzo mało czasu. Chociaż lokacja zamku jest na wysokim i stromym wzgórzu, wydawało mi się, że jego bezpieczeństwo może być zagrożone przez sąsiednie wzgórza. Wzmiankowałem to Ali Paszy, ale ciężko było mi opisać mu jak potrafi razić europejska artyleria podczas oblężenia miasta. Zauważyłem też, że niektóre z dział już zainstalowanych, zostały zrobione w Anglii.”

Wychodzimy z lochów. Fala upału niemal przewraca nas na ziemię. Przemykamy się wzdłuż cienia, które tworzą różnorakie mury i ściany. Tak docieramy na koniec twierdzy, która ciągnie się na dystansie 400 metrów.

Typowa wieża zegarowa z czasów osmańskich jest właśnie z czasów Ali Paszy:

Można wejść do resztek Lockheada, który w 1957 wylądował z powodu usterki w Albanii i już z niej nie wyleciał:

Mówiłem, że surrealizm… Ta scena służy albańskiemu festiwalowi folkloru, który odbywa się co pięć lat – ostatni był bodaj w 2014.

STARÓWKA I DOMY ALBAŃSKIE

Albańska wersja solarów jest znacznie tańsza:

Ze stróżami prawa przyjdzie nam się jeszcze spotkać przy wyjeździe z Gjirokastra. Zostaniemy zatrzymani, a policjant, zorientowawszy się, że nie mówimy po albańsku, da nam na migi znać, że zapomnieliśmy włączyć światła. A potem, zamiast mandatu, pomacha na pożegnanie. Wydaje się to potwierdzać relacje innych podróżujących po Albanii, że tamtejsza policja ma instrukcje nie dawać się we znaki turystom.

Z meczetu rozlega się zawodzenie mułły – najprawdopodobniej z … głośnika. Jeszcze niedawno, za komuny, meczet ten używany był przez akrobatów cyrkowych jako miejsce do ćwiczeń na trapezie. Na 13 meczetów, które istniały tu w 1945, został dziś tylko jeden. Kulturalna rewolucja Hodży starła ślady wcześniejszej kultury.

Budynek poniżej nazywa się Siedem Fontann. Trzy z nich wciąż działają. W nich to wierni oczyszczali się kiedyś, zanim wchodzili do meczetu.

”Okolice zamieszkują Albańczycy, którzy kiedyś byli chrześcijanami, ale w większości przeszli na islam w XVII wieku. Usłyszałem anegdotę dotyczącą jednej z wiosek, że po tym jak skończyło się prawosławne nabożeństwo, ludzie zebrali się koło swoich popów i powiedzieli, że chociaż modlą się w ten sposób od dziada pradziada, to ich sytuacja życiowa nic a nic się nie polepsza, dlatego postanowili zmienić religię na islam, i nalegali, aby popi zrobili to samo!”

Trafiamy do jednego z typowych albańskich domów z XVII-XVIII wieku, zwanych kullë, domów-wież.
Jest tu takich domów multum – tego brakowało mi w Ochrydzie.

Dom taki składa się z dwóch wież z cofniętą arkadową fasadą.

Kullë umożliwiał obronę podczas nieustannych walk miedzy lokalnymi beyami i paszami, pozwalał trzymać inwentarz w zimie i gromadzić wodę w upalne lato. Może mieć nawet 5 kondygnacji.

Przy wejściu do tego zabytkowego domu spotyka nas mała przygoda. Stróżująca kobieta daje mi do zrozumienia ile kosztuje wstęp. Pokazuję palcem nasza czwórkę, że za te wszystkie osoby płacę i daję jej większy banknot w oczekiwaniu reszty. Kobieta jednak jej nie wydaje. Może zrozumiała, że mam taki gest? I wychodzi, że policzyła też dzieci, czego się w Albanii nie robi. W sumie nie było to dużo, jakieś 31 złotych, więc machnąłem ręką… Stasiuk gdzieś pisze, że Albańczycy uważają się za najbiedniejszy naród w Europie i się nie targują. Jak widać czasami nie wydają też reszty…

Obok zabytkowego domu który odwiedziliśmy, miejsce gdzie urodził się Enver Hodża w 1908. Nie, nie w tym domu. Obecny dom postawiono bodaj w latach 60-ych. Dziś w środku znajduje się Muzeum Etnograficzne. Jak widać po graffiti, pamięć o komunistycznym dyktatorze jest ciągle żywa.

A na tej platformie widokowej do 1992 roku stał pomnik Envera Hodży.

OBIAD I PAMIĄTKI

Centralne skrzyżowanie w starej części Gjirokastra. Wchodzimy na piętro do jakiejś knajpy. Na górze wąziutki pokoik na 3 stoliki. Menu bardzo skromne. Kelner i kucharz w jednej osobie zagaduje do nas kilkoma polskimi słowami. Po angielsku ustalamy, że pracował w Irlandii z Polakami. Po obiedzie, rekomenduje nam sklepik z pamiątkami, który jest przy tym samym skrzyżowaniu.

W sklepiku sprzedająca dziewczyna też rzuca do nas kilka polskich słów. Okazuje się być narzeczoną naszego kelnero-kucharza z knajpy. Dzieci wpadają w wir kupowania pamiątek. Mają swój budżet do wykorzystania i znajdują w pamiątkach tę przyjemność, którą my mamy w zwiedzaniu.

5 minut po wyjściu ze sklepiku wybucha afera. Młoda kupiła jakieś muszelki, a po przemyśleniach doszła do wniosku, że to powinien jednak być kolorowy wachlarz (zapewne ściągnięty z Chin). Nie ma rady. Trzeba się wrócić w 35-stopniowym upale 300 metrów i wymienić muszelki na wachlarz. Na pocieszenie i (dla ochłody) też kupuję sobie pamiątkę: koniak Skanderbeg – typowy eksportowy produkt albański – 20 zł.

Chwila wytchnienia.
Można przysiąść w cieniu na jednym ze wzgórz i poczytać dalej, jak zwiedzał te ziemie nasz angielski lekarz, niemal dokładnie 200 lat temu.

”Piętnastego marca, ruszyliśmy w głąb doliny Deropuli miedzy Tepelene i Argyro-Kastro, która w pewnym momencie traci bogaty charakter, a góry nagle tworzą wąskie gardło. Zgodnie ze wskazówkami Wezyra Ali Paszy, wspięliśmy się do nieszczęsnego miasta Gardiki (Kardhiq), które doświadczyło jego zemsty wiosną 1812 roku. Nigdy bym nawet nie pomyślał o tym, aby się tam wybrać, gdyby sam Wezyr nie położył nacisku na to, bym włączył to miejsce do swojej podróży. Nie ma wątpliwości, że Ali nie skierowałby mnie tu, gdyby uważał, że czyn, który popełnił, wyrabiał mu złą markę w cywilizowanym świecie Zachodu. Wyglądało, że wręcz chciał się pochwalić, jak dobrze pomścił swoją matkę i siostrę…”

”Okazało się, że Konstantyn, jeden z moich albańskich strażników przydzielonych mi przez Ali Paszę, był pośród żołnierzy, którzy brali udział w masakrze Gardikotów, o której opowiedział z beznamiętną obojętnością. Podjechaliśmy pod nieszczęsny karawanseraj. Był otoczony wysokimi murami, a na wrotach wisiała tabliczka, upamiętniająca tragedię, jednak zbyt wysoko bym mógł ją odczytać. Z trudnością wspiąłem się mury karawanseraju, a tam… „

”Wszędzie leżały porozrzucane szczątki nieszczęśników, a także rzeczy świadczące o tym jak zginęli. Dziś jest 15 marca 1813 roku – uświadomiłem sobie, że przybyłem tu dokładnie rok po dniu kiedy to się wydarzyło…”

”Czterdzieści lat czekał Ali, aby pomścić swoją matkę i siostrę na mieszkańcach Gardiki. Bez wątpienia mógł to zrobić wcześniej, ale czekał na chwilę, kiedy jego siły będą tak duże, że nikt z Gardikotów nie będzie w stanie zbiec i uniknąć zemsty. Miast otoczyło 15 000 żołnierzy Ali Paszy. Tureccy oficerowie niespiesznie przeprowadzali jednak atak na miasto, dopóki nie pojawił się Athanasius Bia i za odpowiednim wynagrodzeniem, zaofiarował się zdobyć miasto ze swoimi Albańczykami. Ali Pasza przyjął jego ofertę i po jednej nocy oporu miasto zostało zdobyte. „

”6 000 podbitych mieszkańców zostało rozmieszczonych w różnych miejscach południowej Albanii i zostali niewolnikami pracującymi przy mostach i innych konstrukcjach. Beja i najważniejszych mieszkańców Wezyr wysłał do Joanniny. „

”Rankiem 15 marca 1812 roku, blisko 800 Gardikotów, których nie odesłano do Joanniny, zostało przyprowadzonych i umieszczonych w dużym karawanseraju, kilka mil na północny wschód od Argyro-Kastro. Sam Wezyr przyjechał powozem do fortu, który był cały otoczony przez wojsko. Wszyscy z ośmiuset więźniów zostali związani, aby nie przychodziły im pomysły, które mogła podsunąć im rozpacz. Wszyscy byli mężczyznami i zostali wybrani dlatego, że albo faktycznie byli wtedy w Gardiki, kiedy matka i siostra Alego zostały pohańbione, albo byli bezpośrednimi potomkami tych, którzy w tym brali udział.”

”Żołnierze stanęli na murach. Gdy Ali Pasza wystrzelił z pistoletu, otwarto ogień do więźniów. On sam obserwował egzekucję z powozu. Masakra trwała dopóki żaden Gardikota nie pozostał żywy. Niektórzy co prawda uciekli miedzy drewniane budynki, ale Wezyr kazał je podpalić. Wtedy nieszczęśnicy wybiegli i zaczęli rzucać kamieniami w żołnierzy, nawet raniąc niektórych, zanim zginęli. Na koniec brama karawanseraju zostały zabite deskami, a ciała pozostawione tak jak upadły, aby świadczyć światu o zemście. „

”Tego samego dnia, 36 najważniejszych mieszkańców Gardiki, tych uprzednio zabranych do Joanniny, zostało przetransportowanych na drugi koniec jeziora, gdzie spotkał ich ten los, co zabitych w karawanseraju. Dwaj ważni mieszkańcy, którzy akurat wtedy nie przebywali w Gardiki, zostali wkrótce później zwabieni i zamordowani, a ich ciała dorzucone do tych w forcie.”

”Przed opuszczeniem tego miejsca, poprosiłem Konstantina o przetłumaczenie napisu na wspomnianej wcześniej tabliczce nad wejściem, co on niniejszym uczynił:

Tak giną ci
Którzy śmią się przeciwstawić
Ali Paszy z Tepelene
Albo pohańbią jego rodzinę.”

(więcej o Ali Paszy na kolejnej stronie)

CIĄG DALSZY>>>

Ten wpis został opublikowany w kategorii Albania i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na „18b – Gjirokastra – po śladach Ali Paszy (ciąg dalszy)

  1. Pingback: TOP 10 ALBANIA – największe atrakcje turystyczne Albanii | Zaplanuj Twoją podróż po Bałkanach

Dodaj komentarz